poniedziałek, 4 stycznia 2016

Pikantna zupa z buraków - ZnP* i kijowa sobota w Kocich Górach


Krem z pieczonych buraków już pojawił się na blogu (klik), teraz kolejna wersja zupy z wykorzystaniem buraków, innym niż w tradycyjnych barszczach. Jako, że kocham buraki, a moi Panowie również je bardzo lubią to nie mają nic przeciwko jedzeniu ich w różnych wersjach. Tym razem wykorzystałam przepis wygrzebany na stronie BBC FOOD. Moje wolne tłumaczenie (nie jestem angielskojęzyczna) doprowadziło do ugotowania bardzo smacznej, mocno rozgrzewającej i sycącej zupy.
Idealnej na zimowy obiad, zwłaszcza po 17 kilometrach w mrozie w Kocich Górach J


Pikantna zupa z buraków


przyprawy do przygotowania pasty:
2 łodygi trawy cytrynowej (nie było w sklepie obok więc wykorzystałam 2 łyżeczki tajskiej pasty z trawy cytrynowej)
2 ząbki czosnku
1 – 2 papryczki chilli (ilość zależna od tego jak ostre jedzenie lubimy)
5 cm kawałek imbiru
4 liście limonki kaffir (miałam suszone, namoczyłam je w odrobinie wrzątku, dodałam wraz z wodą, w której się moczyły)
sok z 1 limonki

zupa:
1 łyżka oleju
2 szalotki
1 łyżeczka mielonego kuminu
½ kg gotowanych buraków
600 ml bulionu warzywnego
400 ml mleka kokosowego
sól, świeżo mielony czarny pieprz

ziołowy jogurt do podania:
2 łyżki jogurtu typu greckiego
1 łyżka świeżej mięty
1 łyżka świeżych liści kolendry

Przygotować pastę poprzez zmiksowanie wszystkich składników na gładką masę.
Do dużego rondla wlać olej, dodać pokrojone w kostkę szalotki, szczyptę soli, kumin i delikatnie smażyć aż szalotki zmiękną, następnie dodać pastę i nadal grzać aż uwolni się zapach wszystkich przypraw. Ugotowane buraki obrać, pokroić w kostkę, dodać do rondla, smażyć wraz z przyprawami na niewielkim ogniu przez kilka minut, następnie wlać bulion, doprowadzić do wrzenia i gotować na wolnym ogniu przez około 10 minut.
Przygotować ziołowy jogurt poprzez wymieszanie jogurtu z posiekanymi ziołami.
Tuż przed podaniem zmiksować zupę wraz z mlekiem kokosowym doprawić solą, pieprzem, podgrzać i podawać z kleksem ziołowego jogurtu.
Smacznego!!!



Podobno zupa z mlekiem kokosowym pozostawiona na dłużej zmienia kolor na niezbyt atrakcyjny, nie sprawdzałam tego, ale po godzinie czy dwóch barwa była taka sama jak zaraz po zmiksowaniu.


Jak już wspominałam taka zupa doskonale rozgrzeje po 17 kilometrach spaceru w mroźny dzień.
Dopisało słońce a to bardzo wiele.
Mimo zimna (ponad 10 stopni mrozu) i kilkukrotnego zgubienia szlaku (oj trudno wypatrywać znaki jak wszystko przyprószone jest śniegiem) i nawet gdy okazuje się, że droga powrotna (szlakiem turystycznym) jest ogrodzona i zamknięta L i trzeba nadłożyć kolejne kilometry na dodatek szosą a nie malowniczą drogą przez sady i pola cała wycieczka jest wspaniałym przeżyciem i zostaje zaliczona do niezwykle udanych.


 Stada saren biegały po polach, obserwując nas i brykając niezwykle radośnie

 Jak już u ornitologa ustaliłam - trznadel na zdjęciu, a takich ślicznych ptaszków latało całkiem dużo

 Kocie Góry jak malowanie, szczyt za szczytem do zdobycia 





 śniadanie na śniegu smakuje wybornie








przystankowy kot w Kowalach, ktoś zadbał o koci komfort

6 komentarzy:

  1. Basiu-biały spacer :) u nas na razie śniegu brak i wcale za nim nie tęsknię :) Piękny mieliście spacer, a zupa bardzo ciekawa, we wschodnim klimacie :) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za śniegiem wcale nie tęskniłam, ale nie da się ukryć, że upiększył wyraźnie zimowy krajobraz.

      Usuń
  2. Ale piękne zimowo - słoneczne zdjęcia. My dzisiaj poszliśmy na krótki spacer, ale było dosyć ponuro.
    Zupka na pewno przesmaczna, kicia słodka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było bardzo słonecznie, mroźno ale mimo to przyjemnie. Właśnie dzięki słońcu, które grzało w plecki :)

      Usuń
  3. A u Was tak ładnie...Te pagórki takie malownicze...
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad Świdrem też ładnie :) A te pagórki mam tak bliziutko, że grzechem by było nie odwiedzać ich często :)

      Usuń