czwartek, 15 grudnia 2011

Paryż cz. 5 – Luxembourg

Święta za pasem, a ja zamiast piec, sprzątać i szykować ciągle zajmuję się innymi rzeczami. Trochę jestem usprawiedliwiona jako, że próbuję uporządkować parę spraw i chciałabym aby Nowy Rok rozpoczął się już z pozamykanymi zaległymi sprawami. Czy mi się to uda? Nie wiem, ale i tak będę dalej jak bliżej.

Co prawda to nie jest tak, że nic kompletnie nie szykuję. Mam już upieczone i polukrowane pierniczki, dwa rodzaje biscotti a w planie kolejne ciasteczka.

Ale skoro atmosfera świąteczna u mnie jeszcze nie panuje, to wrócę spokojnie do opowieści paryskich. Luxembourg to dzielnica, o charakterze której w dużej mierze decyduje Pałac Luksemburski ze swoimi pięknymi ogrodami. Ogrody już w XIX wieku zostały udostępnione dla publiczności. Za niewielką opłatą każdy mógł wejść a nawet skosztować owoców z sadów. Dziś można tu spotkać licznych paryżan odpoczywających w pięknej zielonej scenerii, grających w boule czy szachy lub po prostu leniwie wygrzewających się w słońcu.


W ogrodach poustawiane są piękne rzeźby, które doskonale komponują się z wypielęgnowaną zielenią, a sporą atrakcją jest Fontaine de Médicis. To XVII wieczna fontanna – grota w stylu włoskim.


Posąg Świętej Genowefy – patronki Paryża również znalazł tutaj swoje miejsce.


Wędrując po dzielnicy Luxemborg nie sposób ominąć plac Saint Sulpice. Miłośnicy powieści Dana Browna znajdą tutaj neoklasycystyczny kościół Saint Sulpice.



Na środku placu ustawiona jest Fontanna Czterech Biskupów.


Nieopodal placu każdy łasuch znajdzie miejsce szczęśliwości wielkiej, czyli jeden ze sklepów słynnego Pierra Hermé. Ceny nie odstraszają klientów i chętnie stoją w kolejce aby kupić wyjątkowe wyroby mistrza.



3 komentarze:

  1. cudne wspomnienia... fajne zdjecia... ale chcialam ci tez powiedziec, ze pisze sie Luxembourg... to tylko drobna literowka, ale ze mieszkalam dlugo w Paryzu to od razu rzucila mi sie w oczy w tytule wpisu. Hermé to moj mistrz,chcialabym umiec tak robic ciastka, oj chcialabym! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za czujność, oczywiście masz rację, nie wiem skąd mi się to wzięło. Już poprawiam i pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widac ze nie ma to jak monarhia jesli chodzi o ogrody miejskie. Zadna demokracja czegos takiego nie moglaby stworzyc...

    OdpowiedzUsuń