czwartek, 1 grudnia 2011

Paryski prezent dla Maleństwa

Co można przywieźć prawie 22 letniemu synowi z wycieczki do Paryża? Oczywiście jakieś smakowitości ;)  (poza standardowym prezentem, który przywozimy Maleństwu zawsze z naszych wojaży). Jeśli smakowitości to nie można znaleźć nic pyszniejszego niż oryginalne makaroniki.



Spacerując po Montmartre znalazłam przez przypadek raj dla łasuchów


Wybór smaków i aromatów był fantastyczny, ceny makaroników też nie były niskie, ale warte były każdego euro wydanego na te pyszne ciasteczka.



Oboje z Maleństwem stwierdziliśmy, że najlepsze są różane i pistacjowe.  Niestety nie udało nam się spróbować nawet połowy dostępnych w cukierni smaków. Chciałabym kiedyś się odważyć i spróbować upiec samodzielnie makaroniki, jednak ciągle jeszcze wydaje mi się, że jest to wyższa szkoła jazdy, że nie powinnam się porywać na ich wykonanie. Ale kto wie co kiedyś wpadnie mi do głowy?

3 komentarze:

  1. Dziękuję, że mi przypomniałaś... Byłam Tam w ubiegłe wakacje... i niestety wiem, że szybko nie wrócę.. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu, cukiernia na pewno znaleziona nie przypadkiem:)), a makaroniki - wbrew pozorom - wcale nie takie trudne... spróbuj, zobaczysz że samemu mozna upiec naprawdę pyszne!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli mamy podobne gusta, ja tez bowiem najbardziej lubie rozane i pistacjowe :))
    Cukiernia wyglada slicznie! Uwielbiam takie klimatyczne miejsca.
    A makaroniki koniecznie musisz kiedys upiec Basiu! Sa latwiejsze niz sie to wydaje (na youtube mozna nawet znalezc filmiki gdzie dokladnie widac jaka ma byc konsystencja masy itp., wiec poradzisz sobie bez problemu :)).

    Pozdrawiam serdezcnie!
    I milego weekendu zycze :)

    OdpowiedzUsuń